Ze schroniska do domu – pierwsze dni
Psy bardzo wiele nam mówią, ale by je usłyszeć należy je obserwować.
Wnioski z tej obserwacji dają nam często odpowiedzi a będąc zdeterminowanym możemy rozwiązać każdą sytuację.
Zachowanie adoptowanego psa w nowym domu może się w ciągu miesiąca zmienić ale nie ma tu żadnej reguły.
Każdy pies jest inny i każdy ma inną historię więc nie da się tu uogólnić tematu, dlatego przedstawię kilka sytuacji jakie miałam i jak je rozwiązałam.
Wyznaczenie jasnych zasad
Bardzo ważne jest by od pierwszego dnia wyznaczyć psu jasne zasady
jakich chcemy by się trzymał i my także się ich trzymajmy. Kluczem sukcesu jest
tu konsekwencja, inaczej pies nie będzie jasno rozumiał o co nam chodzi i
wybierze najwygodniejszą dla siebie opcję. Jeśli nie chcemy by pies wchodził na kanapy nigdy mu na to nie pozwalajmy ale nagradzajmy zachowanie, którego
oczekujemy.
Lęk separacyjny
To, że przez kilka dni nowy psiak chodzi za osobą, z którą
jako pierwszą nawiązał kontakt jeszcze w schronisku może być normalne. Nie zawsze
się tak dzieje, czasami psiak pierwszego dnia lgnie od razu do każdego
domownika. Jednak jeśli pies po tych kilku dniach dostaje histerii, piszczy,
szczeka drapie kiedy traci nas z oczu choćby na chwilę to możemy mieć do
czynienia z lękiem separacyjnym. Jeśli nie podejmiemy żadnych kroków może się
to pogłębiać i stanowić spory problem w przyszłości.
Spośród ośmiu przygarniętych przeze mnie psów, jedynie Tajga
miała lęk separacyjny. Poradziłam sobie z tym stosunkowo szybko ale nasze
ćwiczenia były dość intensywne. Zostawiałam ją zamkniętą w pokoju na minutę, na początku
osłaniając drzwi kartonami. Później chowałam
jej jakieś smakołyki, jednak w pierwszych dniach nie była nimi zainteresowana.
Dopiero po którejś powtórce ćwiczenia, zaczęła szukać zajęcia myśli w pokoju a
czas ćwiczenia stopniowo wydłużałam.
Tu naprawdę musimy wykazać się mocą, by
nie dać się złamać wyciu psa, jak by go obdzierano ze skóry. Może wydawać się to
straszne, ale inaczej się nie da. Dobrym pomysłem jest zamykanie psa na okres
ćwiczenia np. w sypialni, która jest przesiąknięta naszym zapachem, albo zostawienie
psu naszego kapcia (pewnie nie zwróci na niego uwagę, ale zawsze można
spróbować, czy to go trochę uspokoi).
W momencie kiedy wchodziłam do pokoju absolutnie nie nagradzałam psa, by nie kojarzył mnie z nagrodą, zresztą
sam mój widok stanowił nagrodę, mając to na uwadze nie nakręcałam jej czułymi
słówkami czy pieszczotami, o tak jak zwykle wchodziłam do pokoju. W ciągu dnia
wykonywałam kilka czasem kilkanaście takich krótkich ćwiczeń po 2 – 5, później
10 min by pokazać psu, że wrócę.
Na podwórku także ćwiczyłam z Tajgą pozostawianie jej.
Najpierw przywiązywałam ją gdzieś i oddalałam się od niej ale tak by mnie
widziała albo wychodziłam za bramę.
Po kilku takich ćwiczonkach zaczęłam jej
się chować by pokazać psu, że niezależnie od tego gdzie jest, wrócę. Po dwóch
tygodniach codziennych ćwiczeń problem zniknął.
Bardzo dobrym pomysłem jest tu osoba trzecia, która ma
możliwość pozostania z psem w momencie kiedy choćby jedziemy do pracy, jednak
nie każdy ma taką możliwość. W takim przypadku pomocne mogą być jakieś ziołowe
tabletki uspakajające dla psiaka, jednak sięgajmy po nie w ostateczności i
zawsze po konsultacji z weterynarzem.
Bardzo rzadko ale zdarzają się jednak psy z tak silnym
lękiem, że konieczna jest wizyta u behawiorysty i radzę zrobić to osobiście niż
konsultować się przez internet.
Pies a inne psy
Tu pracownicy schroniska powiedzą nam czy psiak jest
dominujący, czy się dogaduje, czy i jakie psy toleruje. Jeśli mamy już jakiegoś
psa w domu i wiemy, że bywa tak, że nie zawsze dogaduje się z innymi, dobrze jest
wziąć go na wizytę z przyszłym członkiem rodziny i zobaczyć jak się psiaki dogadują.
Miałam raz taką sytuację, że mając w domu pieska – Kolę,
wzięłam ze schroniska Mikę mającą już trochę lat na karku wraz z jej córką –
Figą. Problem wynikł na poziomie hierarchii. Psiaki były prawie tej samej
wielkości, ale Kola pomimo, że była młodsza od nowej domowniczki Miki, to w
domu była dłużej więc ona „rządziła”. Mika natomiast nie potrafiła tego zaakceptować,
jako, że była starsza więc królestwo powinno należeć do niej. Było przez to
kilka spięć ale w końcu hierarchia została ustalona.
Czasami Miką ogarniała
fala zazdrości kiedy brałam na ręce Kolę lub się z nią wygłupiałam i potrafiła do
niej skoczyć, dlatego musieliśmy się dostosować do psów i unikać sytuacji
wywołujących napady zazdrości lub zdążyć rozładować napięcie pomiędzy psami.
Koty a nowy pies
Koty w moim domu są od zawsze i za każdym razem kiedy
pojawia się nowy pies scenariusz jest dokładnie ten sam niezależnie od tego, czy
kot jest już weteranem czy nowym członkiem rodziny.
Pracownicy schroniska nie zawsze powiedzą nam, czy ten pies
będzie ganiał dla zabawy, atakował koty czy też nie. Biorąc psa na spacer w
schronisku by go trochę poznać, możemy przejść się z nim koło klatek z kotami,
jednak zwykle psiak jest tak zafascynowany spacerem, że nawet jeśli nie toleruje
kotów, nie zwróci na nie uwagi i może nas to wprowadzić w błąd.
Bywają jednak psy, które tak skrajnie nie lubią kotów, że mimo
wyjścia z klatki rzucają się w stronę kiciuchów. Jeśli psiak nie wykazał
żadnego zainteresowania kotami, możemy sądzić, że będzie je tolerować. Dobrze
jest wpierw trochę zmęczyć psa spacerem i wtedy przejść się jeszcze raz koło
kociego wybiegu.
W domu zaobserwowałam jedną zasadę: to kot musi zaakceptować
psa. Pies o ile się nie rzuci na kota, będzie chciał go obwąchać, a kot będzie
burczał aż w końcu ucieknie więc może dochodzić do lokalnych pogoni kicicucha przez
psa. Koty zwykle się obrażają, kilka dni ich nie widać z ukrycia obserwują psa
ale z czasem się przyzwyczajają, dają powąchać i dochodzi do zgody. Generalnie z
moich obserwacji wynika, że koty i psy posiadają wspólne elementy języka. Nowy
pies w domu trafia „do nowego stada” i jeśli nie jest on typowo dominującym
osobnikiem, to jest w stanie się dostosować do reszty domowników.
Pamiętajcie też, że to że wasz pies toleruje koty nie oznacza,
że będzie tolerował inne zwierzęta np. kury.
Tajga a ganianie kur
Tutaj miałam ciekawą sytuację. Wiedziałam, że Tajga nie skrzywdzi
kota ale nie wiedziałam jaki ma stosunek do kur i gęsi. Na początku brałam ją
na smycz i podchodziłam do kur, by mogła je powąchać. Sytuacja podobna co z
kotem, kury w strachu uciekały więc dla psa był to znak dla zabawy.
Zastanawiałam się, jak zrobić by ich nie ścigała.
Konsultowałam się z wieloma szkoleniowcami
psów i behawiorystami i każdy mi mówi: nie rzucaj psu aportu by nie nakręcać
psa do pogoni. Więc bardzo ograniczyłam rzucanie piłek ale widziałam, że aportowanie
to ulubiona zabawa Tajgi i miałam rozterkę. Pewnego dnia, Tajgus dorwała jakiś karton
i z fascynacją sama sobie zaczęła go rzucać, uciekać z nim i rozrywać.
Uświadomiło mi to wtedy, że pies ten po prostu potrzebuje
zabawy w aportowanie. Więc powróciłam do zabaw z piłką. Kiedyś po takiej
zabawie jakoś wydostała się domu i pobiegła prosto w stadko kur, które
rozgoniła ale nic im nie zrobiła, chwilę koło nich pobiegała i wróciła. Wtedy
mnie oświeciło. Jej przypadek pokazał mi jak to nie można stosować ogólnych
metod szkolenia psów do wszystkich psów.
Okazało się, że jeśli Tajdze zapewniłam odpowiednią ilość
zabawy w aportowanie, kury nie są dla niej już interesujące wbrew temu co
mówili wszyscy trenerzy. Pies wolał bawić się ze mną niż ganiać kury.
Najważniejsze jest
obserwowanie swojego psa i wyciąganie wniosków, dopiero mają jakiś obraz
konsultujmy się z trenerem.
Przypadek Koli z kurami
Kola była lekko podkundlonym terierem niemicekim czyli
typowo myśliwskim pisem także adoptowanym ze schroniska. Kola akceptowała koty
i psy ale wszelkie inne mniejsze zwierzaki zabijała bez wahania.
Pewnego dnia kiedy pojawiła się w naszym domu ocalona kura, pojawił
się problem co tu zrobić by kura mogła dalej cieszyć się życiem – budowa woliery
odpadała. Później pojawiło się więcej kur i przypadkiem także gęsi.
Więc trzeba było nieco zmodyfikować zachowania domowników. Kola
w ciągu dnia zostawała w domu a dopóki kury chodziły po podwórku pies wychodził
na długiej lince po naszym podwórku. Nie podejmowałam, żadnych kroków by
oduczyć Kolę pogoni za kurami, wiedząc, że jej instynkt wygra. Jednak z czasem
pies sam z siebie zaskoczył, że jeśli atakuje kury jest na lince.
Po kilku
tygodniach Kola wychodziła na podwórko bez linki ale zawsze pod naszym
nadzorem, a wszelka próba ataku kończyła się zaczepieniem na linkę lub powrotem
do domu. Nigdy jej nie zostawiałam samej bez nadzoru i tak wszyscy nauczyliśmy
się ze sobą żyć. Oczywiście popołudniu całe pierzaste towarzystwo było zamykane
i pies mógł robić co tylko chciał.
Więc każdy problem można rozwiązać i wcale
nie trzeba oddawać psa, wystarczy odrobina determinacji.
Zmiany zachowania
Niektóre psy, szczególnie te które po raz kolejny powróciły
z adopcji mogą po jakimś czasie się zmienić. Z reguły są to pozytywne i
samoistne zmiany, pies staje się odważniejszy, bardziej ufny, może zacząć
bronić swojego terenu jeśli mamy akurat dom z ogrodem.
Tajga któregoś dnia odkryła, że potrafi szczekać.
Dziamgoliła absolutnie na wszystko co znała i co obce. Było to bardzo
uciążliwe, szczególnie dla sąsiadów, którzy często przebywali w ogrodzie. Komenda
„nie” tutaj nie działała a nawet nie byłam w stanie być ciągle przy psie. Starałam
się podchodzić z psem do płotu i nagradzać każdą chwilę ciszy jednak było to
praktycznie niemożliwe.
Zaczęłam zastanawiać się już nawet nad tak inwazyjnym
środkiem jak obroża antyszczekowa, kiedy pewnego dnia, psiak po prostu przestał
ujadać.
Obecnie szczeka tylko jeśli ktoś obcy zadzwoni do bramy wjazdowej,
ewentualnie na obce psy podchodzące do płotu.
Ta sytuacja pokazała mi, że czasem pewne zachowania po
prostu mogą same minąć. Jednak pamiętajmy, że licząc na to, że coś samo minie,
możemy tylko pogłębić problem. Dlatego ciągle obserwujmy naszych czworonogów.
Nauka czystości
Liczmy się z tym, że piesek, którego adoptujemy może nie
potrafić zachować czystości w domu. Ciężko powiedzieć, czy problem ten może
dotyczyć bardziej psów, które całe życie spędziły na dworze. Z jednej strony
tak ale z drugiej strony, pies „zewnętrzny” może mieć zakodowane, że załatwia
się na podwórku. Nauka czystości z pewnością potrzebna jest szczeniakom.
Jeśli mamy w domu już jakiegoś psa i adoptujemy nowego,
starszy domownik może być dobrym nauczycielem. Psy bardzo szybko się uczą od
siebie nawzajem i nowy psiak (szczególnie szczeniak) przez obserwację, może zaskoczyć,
gdzie ma się załatwiać.
Taką sytuację miałam sama, kiedy przygarnęłam Mikę ze
swoją małą córeczką – Figą. Nie przypominam sobie sytuacji by malutka Figa
kiedykolwiek załatwiła się w domu, choć u mnie w domu co chwilę się wchodzi i
wychodzi a latem drzwi są ciągle otwarte, więc tu jestem dość mało obiektywna,
ale Figa czy za szczeniaka czy będąc dorosła nigdy nie załatwiła się w domu.
Ucieczki za bramę
Spieszycie się do pracy/szkoły, otwieracie bramę by wyjechać autem i widzicie ja wasz rozweselony psiak właśnie ucieka nie reagując na nic … pół godziny ganiania psa po jakiś krzaczorach, błocie i do pracy wpadamy na bombę niczym po biegach przełajowych bo psina zrobiła sobie mały wypad do koleżków.Z tym poradziłam sobie w prosty sposób – dając psu coś w zamian tego, że na jakiś czas znikam z domu. Zwykle były to smakołyki czasem zabawka, którą rzadko wyciągam np. z uwagi na drażniący dźwięk piszczałki. Ucząc Tajgę nieuciekania za autem i w ogóle za bramę, najpierw ją przywiązywałam mówiąc do niej: pies zostaje i dawałam jakieś łakocie, wyjeżdżałam autem zamykając za sobą bramę. Wracałam do psa, odczepiałam od smyczy i dawałam jakieś smaki do żucia, rzucałam, by szukała ich w trawie albo dawałam zabawę a ja mogłam spokojnie wrócić do samochodu i pojechać.
Pies szybko się nauczył i jak tylko widzi, że podchodzę do auta, siada na swoim miejscu obserwacyjnym i tam pozostaje aż do momentu zamknięcia bramy. Kiedy czasami ktoś z domowników zapomni zamknąć bramę, zdarza jej się wyskoczyć na chwilę do sąsiadów, ale wyjeżdżając samochodem już nie ucieka by po chwili lecieć za samochodem.
Komentarze
Prześlij komentarz